Nowe ministerstwo, szybki awans i nastroje w PiS. "Niektórych szlag trafił"
W środę Jarosław Kaczyński poinformował, że nowym ministrem sportu zostanie Kamil Bortniczuk, a jego zastepcą będzie Łukasz Mejza. Nominacja ministerialna dla Kamila Bortniczuka to efekt nowej umowy koalicyjnej, podpisanej przez Prawo i Sprawiedliwość z Partią Republikańską Adama Bielana. Decyzja oznacza, że Ministerstwo Sportu znów będzie oddzielnym resortem (obecnie sportem zajmuje się Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego).
Nastroje w PiS
Łukasz Mejza jest posłem niezrzeszonym, który do Sejmu trafił pół roku temu z sejmiku lubuskiego, gdzie zasiadał w opozycyjnych ławach. Na Wiejską trafił po śmierci posłanki Polskiego Stronnictwa Ludowego Jolanty Fedak. Od początku swojej poselskiej kariery współpracował z partią rządzącą głosując ramię w ramię z Prawem i Sprawiedliwością, co było niezwykle ważne z punktu widzenia utrzymania większości sejmowej.
Jak podaje onet.pl, błyskawiczny awans Mejzy wywołał w szeregach PiS konsternację.
– Proszę pana, niektórych szlag trafił, jak to usłyszeli– cytuje portal anonimowego posła PiS. – Facet znikąd, przez lata kumał się z naszymi wrogami, nie wykonał cienia pracy na naszą rzecz w żadnej kampanii, a teraz dostanie gabinet, szofera, ministerialną pensję i będzie się do niego mówić "panie ministrze". Przecież to ręce opadają– dodał polityk.
– Szczerze? Nie ufam mu. Do wszystkich w kuluarach zagaduje, z wszystkimi się wita, prawi komplementy. Z drugiej strony naprawdę mało o nim wiadomo, choć był wcześniej radnym. Jak dla mnie to trochę dziwny klimat, mówiąc delikatnie– powiedział "Onetowi" inny poseł obozu władzy, który rzekomo określił przyszłego wiceministra mianem "cwaniaka".